Dziś trochę inaczej niż zwykle, jest więcej dialogów - przynajmniej takie mam wrażenie. Dziękuję za wszystkie komentarze :) Cieszę się każdym z nich. Mam nadzieję, że ten rozdział przypadnie Wam do gustu. Sama się dziwię, że tak mi to wyszło, a nie inaczej. To chyba jedyne, co mi ostatnio wychodzi - siać zamęt. Mój pech, mimo życzeń, wcale nie zniknął, wręcz przeciwnie...
- Co, do cholery... - zaczął Malfoy, a na jego twarzy wymalował się szok. Nie spodziewał się tego. Spoglądał teraz na byłą gryfonkę z niemałym zdziwieniem. Stała w miejscu, spięta do granic możliwości, a jej czekoladowe oczy utkwione były w chodniku. Widział, jak jej dłonie drżą, gdy zasłaniała nimi twarz. Zastanawiał się przez krótki moment jak się zachować, jak rozwiązać tę sytuację. Granger go pocałowała. A on jej na to pozwolił. I nie mógł pozbyć się upierdliwego głosu w głowie, który mówił mu jak bardzo mu się to spodobało. Praktycznie rzuciła się na niego, czym wywołała w jego głowie totalną pustkę. Nie mógł uwierzyć, że Granger się odważyła zrobić coś takiego. I to w stosunku do niego. Do Malfoy'a, syna Śmierciożercy, byłego Ślizgona. - Granger... - ostrożnie ważył słowa, nie chcąc znów doprowadzić do kłótni. Obiecał Felcor'owi, że załatwi tę sprawę. Nie mógł tego zepsuć.
- Daj spokój,
Malfoy - prychnęła, podnosząc wzrok. Jej wyraz twarzy mówił sam za siebie,
jedyne co czuła, to zażenowanie własnym zachowaniem. Jej policzki przypominały
kolorem dorodne truskawki. Tak bardzo jej było wstyd za całą tę absurdalną
sytuację. Najpierw się wydarła, a potem rzuciła na niego. Tak nie zachowywała
się ta rozsądna i inteligentna gryfonka. Tylko czy nie straciła rozsądku już
dawno temu, w momencie, gdy związała się z Weasley'em na stałe? Popełniła wtedy
największy błąd swojego życia. A teraz popełniała kolejne, i to z blondynem,
który właśnie bacznie się jej przyglądał. Na jego twarz wypłynął ironiczny
uśmiech, którego tak bardzo nie znosiła, a który powodował, że jej serce
zalewała fala ciepła. Zupełnie nie wiedziała, co to za dziwne uczucie.
- Trzeba było
tak od razu - skwitował, poruszając sugestywnie brwiami. Wiedział, że nie
powinien, ale uwielbiał, gdy się złościła. Jej twarz nabierała wtedy zabawnego
wyrazu.
- To się
więcej nie powtórzy! - warknęła, zirytowana jego postawą. Wiedziała, że chce ją
wyprowadzić z równowagi, i doskonale mu to wychodziło.
- Jesteś
pewna, Gryfoneczko? - wygiął wargi z kpiną.
- Zejdź mi z
oczu, Malfoy - prychnęła, łapiąc za rączkę wózka. Chciała jak najprędzej się
stąd ulotnić. Ten dzień okazał się katastrofą, a miała jedynie zabrać
chrześniaka na spacer. Popchnęła wózek, nie czekając na reakcję mężczyzny.
Pragnęła jedynie oddalić się szybkim krokiem. Nie spodziewała się jednak, że
blondyn za nią podąży.
-
Czekaj, Granger - zatrzymał młodą magomedyczkę kilka metrów dalej. Złapał ją za
ramię. Cichy, ale natarczywy głosik w głowie powtarzał mu, żeby nie pozwolić
jej odejść. Zwróciła swoje brązowe oczy w stronę jego twarzy i westchnęła. A
jemu zrobiło się jej po prostu żal. Żal. Jemu. Malfoy'owi. Chciało mu się śmiać z absurdu tej sytuacji. Jakim cudem ta kobieta ciągle wzbudzała w nim uczucia i emocje, o których istnieniu nie miał pojęcia? Ale coś podpowiadało mu, że to, co właśnie poczuł to współczucie. Pomyślał, że mimo wszystko, zasługiwała na lepsze
podziękowanie, choć ten pocałunek zbił go trochę z tropu. W końcu... Czego ona mogła
chcieć od byłego Śmierciożercy?
-
No dalej, naśmiewaj się! - zirytowała się. Miała pewność, że to co nastąpi, nie
będzie przyjemne. Ale przyzwyczaiła się. Taka była kolej rzeczy. Ona się
starała, pokazywała mu, co czuje, a on wtedy deptał jej uczucia z największą
frajdą. Ale jasnowłosy nie zamierzał nic takiego zrobić, nie tym razem.
Spojrzał głęboko w te dwa tunele czekolady i uśmiechnął się delikatnie,
całkowicie bez ironii czy kpiny. Szczery uśmiech ledwie sięgnął jego stalowych
oczu, a to się nie zdarzało. Hermiona zaniemówiła i stanęła w bezruchu.
Przyglądała się jego przystojnej twarzy i nie mogła uwierzyć, że już drugi raz
uśmiechnął się do niej w ten sposób.
-
Mam pomysł - odparł tylko.
-
Ale co mnie obchodzą twoje pomysły... - zdziwiła się szatynka.
-
Możesz się wreszcie zamknąć i posłuchać przez chwilę? - warknął. Od razu
przestała cokolwiek mówić. Jej oczy nabrały wrogiego wyrazu, znowu. Westchnął
cierpiętniczo. Dlaczego to wszystko spotykało właśnie go? Ta Granger wiecznie
sprawiała mu kłopoty... - Spotkamy się przed wejściem Hogwartu, w piątek o
dwudziestej. - stwierdził po chwili zastanowienia.
-
Co? Oszalałeś? Niby po co?! - udawała oburzoną. Tak naprawdę była bardzo
ciekawa, o co może mu chodzić.
-
Granger, litości - westchnął, poprawiając irytujący kosmyk włosów.
-
Nigdzie z tobą nie pójdę. Dopóki się nie dowiem, co jest grane.
-
Nie masz wyboru - odparł, zupełnie się nie przejmując. - Nie spóźnij się. -
dodał. Nie czekając na odpowiedź, obrócił się na pięcie, i już go nie było.
Zniknął z jej pola widzenia z charakterystycznym odgłosem teleportacji.
Hermiona
tego dnia wróciła do domu Potterów w niezbyt dobrym humorze. Małego James'a
oddała swojej przyjaciółce, która widząc jej minę, wiedziała, że coś się
musiało stać. Rudowłosa kładła do łóżeczka chłopca, kiedy jej mąż przyszedł z
pracy i cmoknął ją w czoło. Hermiona była akurat w łazience, złorzecząc do
własnego odbicia. Jak to wszystko mogło się stać? Wściekła na samą siebie,
prychnęła pod nosem. Usłyszała głos Harry'ego za drzwiami, więc prędko
przetarła twarz mokrymi dłońmi i otworzyła je. Rudowłosa podawała mu właśnie
obiad, a on siedząc na kanapie w salonie, przecierał zmęczone oczy. Widząc
szatynkę, odsunął potrawę, mimo głodu i mocno ją przytulił.
-
Harry, nie przejmuj się, zjedz spokojnie - mruknęła lekarka, siadając obok
mężczyzny. Odkąd nie nosił okularów wydawał się jeszcze przystojniejszy. Jednak
pod intensywnie zielonymi oczami widoczne były ślady zmęczenia. Była panna
Weasley zajęła miejsce w kremowym fotelu, zaraz po tym jak podała przyjaciółce
herbatę. Młody ojciec złapał za talerz, uśmiechając się w podziękowaniu do
szatynki.
-
Miona, powiedz lepiej, dlaczego masz taki humor... James rozrabiał? -
zainteresowała się ruda. Uważnie obserwowała każdą zmianę na twarzy ciemnowłosej.
Mięśnie na plecach magomedyczki wyraźnie się spięły, a jej policzki przykryły
dwie różowe plamy.
-
James to aniołek - odparła kobieta, z zakłopotaniem ściskając palce swojej
dłoni. Spojrzała nerwowo na dwójkę przyjaciół i westchnęła głośno. Harry jadł
obiad, ale i tak bacznie przysłuchiwał się całej rozmowie.
-
Chyba z rogami...- na twarzy młodej mamy pojawił się uśmiech rozbawienia.
Hermiona zaśmiała się cicho. Nie mogła się zgodzić z rodzicami dziecka. Harry
przełknął ostatni kęs i zabrał herbatę przyjaciółki, aby popić. Ta skinęła
głową, dając mu przyzwolenie.
-
To, co się dzieje? - zapytał Potter, rozkładając się wygodniej na kanapie.
Odetchnął z ulgą po męczącym dniu. Wreszcie w domu. Rzucił szybkie spojrzenie w
stronę ciemnowłosej i podrapał się po głowie w zastanowieniu. Znał ten wyraz
twarzy. Spłoszone, rozkojarzone spojrzenie i zarumienione policzki. - Znowu
Malfoy? - spytał bez ogródek. Granger natychmiast podniosła swój wzrok na
wysokość jego oczu. Na jej twarzy wymalowało się zdziwienie połączone z
zakłopotaniem.
-
Skąd wiesz?
-
Widzę - mruknął w odpowiedzi, uśmiechając się. Znał ją tyle lat, powinna
wiedzieć, że z łatwością ją przeczyta. Mimo, że dalej nie rozumiał większości
kobiet, Hermiona była jego najlepszą przyjaciółką i znał ją niemal lepiej od
samego siebie. W zielonych oczach pojawiły się iskierki rozbawienia, gdy ta
zacisnęła usta w cienką linię.
-
Pocałowałam go - wydusiła z siebie po kilku sekundach milczenia. Było jej tak
wstyd, momentalnie spuściła wzrok. Ruda wydała z siebie pisk niedowierzania.
-
Co takiego?
-
Znów było tak koszmarnie? - Harry roześmiał się serdecznie na wspomnienie
tamtego spotkania w parku. Żona skarciła go wzrokiem, jednak to nie ostudziło
jego radości. Nie mógł powstrzymać głupkowatego uśmiechu, który sam cisnął mu
się na usta.
-
Po prostu... Odbiło mi - stwierdziła szatynka. Odgarnęła z oczu niesforny
kosmyk i rzuciła zmartwione spojrzenie przyjaciółce. - A później on mnie
gdzieś... Zaprosił? - wyrzuciła z siebie. Nie była pewna, czy to zaproszenie,
więc to zabrzmiało niemal jak pytanie.
-
Miona, to fajnie... Chyba - skwitowała
młoda mama.
-
Nie mogę się doczekać relacji z tego spotkania - mężczyzna uśmiechnął się, a jego
oczy zabłyszczały psotnie. - Będzie ubaw!
-
Harry! - zawołała ze śmiechem brązowooka. Potter był naprawdę cudownym
przyjacielem, zawsze wiedział jak poprawić jej humor, wspierał ją i dbał o nią.
Ponadto okazał się świetnym ojcem i wspaniałym mężem. Miał ogromne, ciepłe
serce i zawsze dawał z siebie wszystko, choćby miał wyzionąć ducha. Dla niego
rodzina i przyjaciele byli najważniejsi.
-
Co założysz? - Ginny nie zmieniła się pod tym względem od czasów szkolnych.
Uśmiech sam zakradł się na twarz magomedyczki. Nie zdążyła odpowiedzieć,
ponieważ za ścianą rozległ się szloch dziecka. Pani Potter ruszyła do pokoju,
zająć się synkiem.
Hermiona
wróciła do swojego mieszkania chwilę później. Z westchnieniem wkroczyła do
przytulnego pomieszczenia i usiadła na miękkiej sofie. Rozpaliła ogień w
kominku, chcąc ogrzać zmarznięte dłonie. Przymknęła oczy, kładąc głowę na
poduszce. Czego mógł chcieć od niej ten wyniosły arystokrata? Szczerze mu się
dziwiła, że nie zareagował ostrzej na ten pocałunek. Mógł ją przecież
odepchnąć, wyzwać, tak jak kiedyś. To byłoby takie typowe. A tymczasem przeżyła
szok. Jasnowłosy nie przezwał jej, nie zakpił sobie. Tym razem obdarzył ją
ciepłym uśmiechem. Pozwolił nawet, aby objął on jego chłodne spojrzenie.
Wszystko było nie tak, jak powinno. Jeszcze jakiś czas temu, gdyby ktoś
powiedział jej, że pocałuje go, zaprowadziłaby tę osobę do Św.Munga na oddział
psychiatryczny. Tymczasem ona właśnie przypominała sobie fakturę jego ust. Były
delikatne i miękkie. Na samą myśl o tych wargach, w jej brzuchu przeleciało
kilkadziesiąt motyli. Poczuła gorąco na policzkach, a na jej twarz wypłynął
nieśmiały uśmiech. Malfoy był przystojny, jak nikt inny. Trudno jej było
przyznać przed samą sobą, ale podobał jej się ten arystokratyczny dupek.
Pachniał drogimi perfumami, które uwielbiała. Ten zapach zawsze tkwił w
jej pamięci jeszcze kilka dni po spotkaniu z nim. Już dawno zapomniała o
nienawiści w stosunku do tego mężczyzny. Czuła zupełnie coś innego. Może...
Sympatię. Ale czy on jej nienawidził? Ta myśl nie dawała jej spokoju od
długiego czasu. Czy brzydził się nią? Czasy szkolne minęły bezpowrotnie, ale
czy miała prawo sądzić, że on ją toleruje, lubi? Być może dalej czuł obrzydzenie na
samą myśl o niej. Tylko czy wtedy pozwoliłby na te pocałunki, skradzione w
najmniej oczekiwanym momencie? Zaprosiłby ją gdzieś? Hermiona nie wiedziała.
Niewiele rozumiała z tego, co się ostatnio działo w jej życiu. A zwłaszcza
jeśli miało to związek z Draco.
W
tym samym czasie po drugiej stronie miasta, pewien mężczyzna przeklinał samego
siebie w myślach. Zachował się jak kompletny kretyn. Granger go pocałowała, a
on sam na to pozwolił. I na dodatek zaproponował jej spotkanie. Nie mógł w to uwierzyć. Świat stawał na głowie.
Najgorsze jednak w tym wszystkim było to, że nie mógł wyprzeć z myśli jej
malinowych ust. Cholernie podobało mu się, kiedy wzięła sprawy w swoje ręce i
zwyczajnie go zaatakowała. Postawiła na swoim. Tym samym dała mu do myślenia. Odkąd pamiętał, walczyła o swoje, była uparta, inteligentna i dążyła do swojego celu za wszelką cenę. Potrafiła odnaleźć się w każdej sytuacji, przynajmniej tak mu się wydawało. Miała w sobie tyle zawziętości, ile nie widział u żadnej innej osoby. Skromna, niesamowicie odważna i lojalna wobec bliskich. Zrobiłaby dla nich wszystko. Słyszał nawet plotki o tym, że dla dobra własnych rodziców, zmodyfikowała im pamięć - usunęła samą siebie z ich wspomnień. Mimowolnie skrzywił się na tę myśl. On miał okropnego ojca, sługę Czarnego Pana, swojego oprawcę. Nie był z niego dumny, a nawet gardził tym mężczyzną. W pewien sposób nienawidził go, ale, na Salazara, był jego ojcem. Nie mógł i nie chciał wyobrażać sobie, że miałby postąpić tak, jak była gryfonka. A Narcyza? Szanował ją, troszczył się o nią. Mimo, że nigdy nie potrafiła go obronić przed ojcem - tyranem. Była jedyną osobą na świecie, dla której zrobiłby naprawdę wiele. To ona podsycała w nim nadzieję, gdy brakowało mu sił. W najgorszym okresie życia, kiedy został naznaczony, to matka po cichu go wspierała. Mógłby zrobić dla niej bardzo dużo, ale pozbawić wspomnień o samym sobie? Nigdy. Zrozumiał, że szatynka nie jest i nie mogłaby być egoistką, w przeciwieństwie do niego samego. Na dodatek Granger nie była brzydką kobietą. Właściwie to mógł ze spokojem powiedzieć, że
należała do tych pięknych i zgrabnych. Nigdy nie przesadzała ze swoim wyglądem.
Jedynie podkreślała swoje walory. Miała ładne, długie nogi i delikatną skórę. Na samą myśl się wzdrygnął. Nie mógł uwierzyć, czym zajmuje swoje myśli i w
jakim kierunku one zmierzają.
-
Ta Granger jest wkurzająca! - syknął przez zaciśnięte zęby. To już któryś raz,
kiedy przyłapał siebie w takiej sytuacji. Felcor miał rację. Ciągle chodziła mu
po głowie ta dziewczyna. Nie chciał przyznać, ale miała w sobie coś, co go
pociągało. - Gdyby ojciec wiedział... - mruknął do siebie zniesmaczony.
W
tym momencie usłyszał pukanie do drzwi. Zamierzał to zignorować, jednak stukanie
przybierało na sile. W końcu drzwi otworzyły się, a do wnętrza jego domu
wkroczyła ciemnowłosa kobieta. Spojrzała na niego wymownie, a zielone, zimne
oczy zabłyszczały. Astoria stała przed nim w ciemnym płaszczu, a jej czarne
włosy spływały kaskadami po plecach. Na stopach założone miała czerwone,
wysokie szpilki. Draco spojrzał na nią z zainteresowaniem, a ta oblizała
sugestywnie usta, pomalowane karminową
szminką. Jej piękną twarz przyozdobił drapieżny uśmiech. Blondyn podniósł się z
miejsca, a kiedy był kilka kroków przed przyszłą żoną, ta rozpięła płaszcz.
Zsunął się z jej ramion, zanim zdążył cokolwiek powiedzieć. Jej nagie ciało
osłonięte było jedynie koronkową bielizną, która więcej odkrywała niż
zakrywała. Ten widok w połączeniu z jego frustrującymi myślami sprawił, że od
razu popchnął ją na pobliską, zimną ścianę. Mocno złapał ją za biodra, a kiedy
ta owinęła go swoimi smukłymi nogami wokół pasa, przywarł spragnionymi ustami
do jej szyi.
-
Co tutaj robisz? - wymruczał pomiędzy jednym pocałunkiem, a drugim. Astoria
miała przymknięte oczy, gdy ten nieprzerwanie zajmował się jej szyją.
-
Nie miałeś ostatnio najlepszego nastroju - odparła, wplątując swoje dłonie w
jasne włosy mężczyzny. Ich relacja była prosta. Wezmą ślub zgodnie z umową, ona
będzie korzystała z jego bogactwa, a on sam będzie używał jej ciała na tyle,
na ile będzie miał ochotę. W końcu seks mieli niesamowity. Żadnemu z nich to
nie przeszkadzało, choć brunetka co jakiś czas, dawała mu znak, że pragnie od
niego uczucia. Malfoy wiedział, że to nigdy nie nastąpi.
-
Dosyć gadania - stwierdził, rozpinając jej koronkowy stanik, a usta przenosząc
na jej czerwone wargi. Szminka z każdą chwilą coraz bardziej traciła swoją intensywność. Może w ten sposób zapomni o tej przeklętej Granger.
świnia z niego na dwa fronty leci nie ładnie
OdpowiedzUsuńA mnie się właśnie podoba to, że się z nią przespał, serio to napisałam!? Może to moje spaczone spojrzenie na życie, ale przecież on nadal nie wie co czuje do Granger. Fascynuje go, to jest pewne, ale przecież jej nie kocha... jeszcze, mam nadzieje!
OdpowiedzUsuńDlatego też niby czemu ma sobie odmawiać skoro seksowna, wzywająca przyszła żona jest, że tak powiem gotowa, a on jest facetem, który teoretycznie to właśnie jej powinien być wierny i nią zainteresowany; )) Narazie między naszym Dramione to niedokładnie zdefiniowane pożądanie i jak napisałam wcześniej fascynacja. Nie mogę się doczekać tego ich spotkania i co się wydarzy, czy w ogóle dojdzie do skutku!!! ♡
Weny życzę - jak zawsze ;)) i nadal więcej szczęścia ;d
Pozdrawiam,
Pix.
Jeszcze, jeszcze... Kto wie :D No ale bądźmy szczere, facet jest facetem i kiedy kusi go kobieta - jego własna na dodatek, to kto by się oparł..?
UsuńPs. Dziękuję, że ze mną tutaj jesteś :)
Ale mi się miło zrobiło ;) Nie masz za co dziękować, jeśli już to ja powinnam dziękować Tobie, że chociaż na chwilę mogę się oderwać od natłoku zajęć i w ogóle ;)
UsuńAle bardzo się cieszę bo juz się bałam, że Cię zamęczę moimi "mądrościami" na temat rozdziałów, to dobrze, że tak nie jest ;D
Ps. Pewnie, że żaden by się nie oparł, takie rzeczy tylko w bajkach^^
Czekając na więcej,
Pix.
A ty piszesz? :) Widziałam, że dodałaś swoją pracę w konkursie :) Masz bloga? Albo miałaś? Jeśli tak to baaardzo chciałabym przeczytać coś spod Twojego pióra (oprócz miniaturki, oczywiście, bo czytałam i jest piękna!).
UsuńPiszę, ale bardziej dla siebie i szczerze dawnooo nic nie pisałam dla większej publiczności, chyba od 1 liceum, albo nawet końca gimnazjum (prócz tej miniaturki). Ogólnie naszło mnie jak znów zaczęłam czytać Dramione, żeby stworzyć swoją wersję, ale ja muszę napisać całość na komputerze, żeby mieć pewność, że nie nawalę... może coś w październiku ;) a pierwszym bodźcem do ruszenia się i pokazania publicznie swoich bazgrołów po takiej przerwie było zgłoszenie do napisania swojej miniaturki i opublikowania jej na http://dramione-dwa-swiaty.blogspot.com , mam termin na lipiec i od miesiąca 1/3 napisaną, narazie stoi w miejscu ale mam nadzieje ze do polowy lipca mnie natchnie i się stworzy coś sensownego ;)
UsuńDobra nie zanudzam, ogólnie to sir ciesze, ze komuś to się spodobało (w sensie ta miniaturka na katalogu) bo szczerze to była chwila, a dobra napisze i wyślę. No jak wysłałam to oczywiście Boże jaka ja jestem głupia, mogłam to zmienić i tamto, najlepiej całe i jeszcze lepiej w ogóle nic nie wysyłać ;)
Dobra nie zanudzam Cię moimi problemami ;D
Powiedz mi ty lepiej kiedy 18? :>
Mam nadzieje, ze ten komentarz ma ręce i nogi bo nie chce mi się go już czytać, sprawdzać i poprawiać ;P
Pozdrawiam, Pix.
18 rozdział pojawi się już dzisiaj, dlatego że... Nie mam na nic czasu i wiem,że przez jakiś czas będę miała niemały kłopot: co zrobić z blogiem... Niestety okazało się, że wzięłam na siebie zbyt wiele w jednym czasie i nie mam nawet chwili, żeby, za przeproszeniem, się podetrzeć... Strasznie mi się wszystko nałożyło i nie mam chwili wolnej.Dlatego też proszę o wyrozumiałość :)
UsuńOoo coś +18 zaczyna się dziać. Na to czekałam :D
OdpowiedzUsuń